Czy można się dziwić, że gdy nie ma swobody działania człowieka, implikującej określony układ cen, to tego układu cen również nie ma?

 

Podczas lektury jednego z komentarzy natknąłem się na link do artykułu pana dr. Krzysztofa Lachowskiego 

 http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/03/dr-krzysztof-lachowski-wolny-rynek-opium-dla-mas-a-wiez-istota-istnienia/
 
który zawiera cytat z wypowiedzi blogera Interesariusz PL: Zasadą liberałów jest dobrowolność transakcji – przez nią jest definiowany wolny rynek – oczywiście formalna wolność transakcji, tak jak np. kupno kromki chleba za diament od gestapowca w obozie zagłady”.
Podane porównanie służy autorowi do tego, by uzasadnić konieczność zakazu zawierania pewnych dobrowolnych wymian pomiędzy ludźmi. Ponieważ umieszczone jest ono w kontekście skrajnego okrucieństwa i niewyobrażalnych ludzkich cierpień to jego oddziaływanie jest bardzo duże. Warto jednak zastanowić się nad tym porównaniem głębiej analizując je dokładnie bez pomijania jego kontekstu. 
Praktycznie każdy człowiek, żyjący obecnie w warunkach braku wojny, uzna iż opisywana wymiana jest skrajnie niekorzystna dla posiadacza diamentu. Uzna tak, gdyż jego doświadczenie mówi mu, że diament jest przedmiotem wartościowym, rzadkim, trwałym, który łatwo obecnie wymienić na wiele innych bardzo wartościowych przedmiotów. To doświadczenie jest zbieżne z doświadczeniami praktycznie wszystkich ludzi, zatem bardzo łatwo jest uogólnić je zarówno na cały świat jak i przyszłość i przeszłość, nazywając je obiektywnym. Dlatego też autor artykułu twierdzi że "W tej swojej teorii całkowicie pomijają rozwój stosunków społecznych w warunkach wolnorynkowych, tj. nieuniknione powstawanie w warunkach wolnej konkurencji klas klientów, którzy dobrowolnie będą zawierali obiektywnie (z punktu widzenia stanu początkowego) niekorzystne transakcje.".
Zwróćmy jednak uwagę na to, co pominęliśmy w takim rozumowaniu. Pominęliśmy problem zwany paradoksem wody i diamentu - czyli ogromną różnicę wartości pomiędzy wodą niezbędną do życia człowieka a diamentem, czy nawet brylantem który dla życia jest praktycznie zbędny i zdecydowana większość ludzi się bez niego z powodzeniem obywa. Wyjaśnieniem tego ciekawego problemu jest rzadkość występowania wymienionych substancji w realnym środowisku, w którym transport na duże odległości jest możliwy i względnie tani. Drugą pominiętą kwestią jest sposób wyznaczania wartości poszczególnych przedmiotów. Uznajemy, że diament jest wartościowym przedmiotem tylko dlatego, iż znamy chęci innych ludzi gotowych oddać za posiadanie diamentu inne przedmioty, dokonujących po prostu jego wyceny. Jednak każda taka cena, każda wartość proponowana za diament pozostaje nadal indywidualną, czysto subiektywną oceną każdego z potencjalnych nabywców. Takich nabywców jest wielu i nie występują żadne przeszkody które by uniemożliwiały im dokonanie zakupów. Ze względu na dostępność informacji o ich ofertach, inne niższe potencjalne oferty innych ludzi nie są w ogóle zgłaszane, co stwarza pozory jednolitej ceny. Kolejną pomijaną sprawą jest obfitość posiadania innych przedmiotów, stanowiących cenę diamentu wraz z możliwością odtwarzania stanu ich posiadania. Zarówno sprzedawcy jak i nabywcy diamentów w obecnych czasach w większości posiadają duże ilości innych przedmiotów. Ten stan posiadania ludzie ci są w stanie odtworzyć dzięki różnorodnym własnym działaniom, które nie są ograniczane. Natomiast odtworzenie stanu posiadania diamentów nie jest już tak prostą sprawą.
Tymczasem obóz zagłady, podawany jako kontekst omawianej transakcji, zmienia całkowicie obydwie te pomijane kwestie. W obozie zagłady rzadkość występowania chleba wzrasta bardzo znacząco, co razem z niezbędnością chleba dla życia podnosi jego cenę. W obozie zagłady nie ma konkurujących o diament nabywców, nie ma dostępu do informacji o cenach, nie ma swobody działania. W obozie zagłady posiadanie przez sprzedawców jest straszliwie ograniczone, tak samo jak odtwarzanie stanu posiadania. Obóz zagłady jest tak groźnym i niebezpiecznym środowiskiem dla życia człowieka, że totalnie zmienia wartości wszystkiego.Czy można się dziwić, że gdy nie ma swobody działania człowieka, implikującej występujący określony układ cen, to tego układu cen również nie ma?
Podawany przykład wraz z wnioskami jakie z niego wyprowadza autor artykułu są pod jednym względem bardzo zastanawiające. Autor nie zastanawia się bowiem w ogóle nad kontekstem w którym osadził swój przykład, będącym ogromnym nagromadzeniem przemocy we wszystkich możliwych odcieniach. Autor pomija całkowicie to, że likwidacja i zakaz występowania takiego właśnie kontekstu musi być priorytetem wszelkich podejmowanych działań, wobec którego wszelkie inne działania czy zakazy są drugorzędne. Jednocześnie zaś autor emanuje wyrazami oburzenia właśnie dla faktów dobrowolności transakcji - czyli dla takiej aktywności, która nawet w tak straszliwym środowisku jak obóz zagłady przynajmniej minimalnie zwiększała szansę poddanych przemocy ludzi na przetrwanie. Czyżby gotów on był wtłoczyć przemocą wszystkich ludzi w takie warunki, byleby tylko wykazać słuszność swojej teorii?