Jakie są konsekwencje ordynacji proporcjonalnej a jakie JOW? Kto preferuje każdą z nich?

 

Wywiązał się na naszym portalu ciekawy spór o JOW-y, sypnęły się jak z rękawa zarówno zalety jak i wady tego systemu. Jednak mimo ich dużej liczby większość z nich nie stara się wejść głębiej, do warstwy ideologicznej tego systemu, do różnic znaczeniowych pomiędzy ordynacją większościową a proporcjonalną.
Stosowanie ordynacji większościowej oznacza, że we władzy ustawodawczej będą się znajdować ludzie o poglądach takich, jak ma większość wyborców. Wg teorii wyboru publicznego będą to ludzie o poglądach zbliżonych do tzw. „środkowego wyborcy", gdyż takie właśnie poglądy dają największą szansę na zebranie największej liczby głosów. Antagonizowanie wyborców na różne frakcje nie przynosi żadnych efektów, natomiast promowana jest zgoda i współpraca. Przy ordynacji większościowej frekwencja ma mniejsze znaczenie, gdyż mimo tego iż większość z tych którzy na wybory nie idą to właśnie ci „środkowi wyborcy", jednak pozostaje ich wystarczająco dużo by decydować o wyniku wyborów. Efektem tej zależności będą niewielkie różnice poglądów pomiędzy poszczególnymi kandydatami, co przekłada się z jednej strony na istnie praktycznie jedynie dwóch partii niewiele się między sobą różniących a z drugiej strony na stabilny parlament uchwalający mniej ustaw, ale za to ustawy te są spójne i bez kontrowersji.
Natomiast stosowanie ordynacji proporcjonalnej oznacza, że władzę ustawodawczą będą stanowić ludzie o poglądach mających reprezentować proporcjonalnie poglądy społeczeństwa. Czyli że w parlamencie mają się znajdować ludzie reprezentujący wiele skrajnych poglądów. Największe szanse w tym systemie daje kandydatom zidentyfikowanie jak najszerszego tzw. „żelaznego elektoratu", czyli ludzi o poglądach szczególnie specyficznych, najlepiej jak najbardziej skrajnych i całkowicie różnych od innych partii. Im bardziej zantagonizowani są wyborcy tym większe szanse mają politycy na własny wybór. Bardzo ważna jest przy tym frekwencja, im niższa tym lepsza, gdyż „środkowi wyborcy" najczęściej do wyborów nie pójdą zwiększając tym samym ogromnie znaczenie wyborców skrajnych. Efektem tego jest parlament złożony z grup przedstawicieli znacznie się różniących poglądami. Przekłada się to na większą liczbę partii w parlamencie, czyli w procesie uchwalania ustaw występują ciągłe targi pomiędzy poszczególnymi frakcjami i ustaw jest z jednej strony dużo więcej a z drugiej strony są one często ze sobą prawie sprzeczne.
Po tej uproszczonej analizie możemy teraz ocenić, kto będzie jak oceniał poszczególne ordynacje. Zapewne osoba, uznająca że 70% do 80% obywateli jest zmanipulowana przez władzę czy media, uznająca że ludzie w większości mają „wdrukowane" jednakowe poglądy, będzie uważała system proporcjonalny za lepszy. Pozwala on bowiem prowadzić tych wszystkich nieświadomych ludzi przez nielicznych „uświadomionych" i „samodzielnie myślących" oraz zredukować udział poglądów tej „zmanipulowanej" większości kształtowaniu prawa. Dzięki niej w parlamencie znajduje się więcej przedstawicieli „uświadomionych” i staje się on miejscem wyboru kierunku w jakim reszta ludzi będzie prowadzona przez aktualny układ sił „uświadomionych”.
Natomiast osoba uznająca wszystkich obywateli za ludzi myślących, zdolnych do samodzielnego działania, gotowych do odpowiedzialności za własne czyny, potrafiących uczyć się na doświadczeniach własnych i cudzych, będzie preferować system większościowy. Osoba taka uważa, iż ludzi nie trzeba nigdzie prowadzić, bo sami wiedzą oni w którym kierunku chcą iść i wystarczy jedynie zapewnić im ogólne ramy, zabraniające pewnych szkodliwych dla wszystkich działań. Uzyska ona bowiem dzięki ordynacji większościowej stabilne i spójne prawo, stabilny ustrój, pozwalający wszystkim obywatelom samodzielnie działać w ramach zasad akceptowanych przez większość.